Domowa szynka parzona to najlepszy sposób na własne wędliny w trasę. I nie tylko w trasę, bo czemu nie zostawić trochę domownikom? Wszystko co potrzeba do zrobienia domowej szynki parzonej to szynkowar, mięso, odrobina przypraw i trochę cierpliwości.
Jako że to moja pierwsza domowa szynka, to można potraktować ją jako eksperyment, który przy następnej okazji trochę dopracuję, ale wnioski po pierwszych parzeniach już mam gotowe: należy peklować co najmniej 5 dni (czytelnicy piszą, że nawet 7), dać 50% więcej soli peklowej, gdyż gotowa szynka wyszła trochę mało słona – co wcale nie znaczy, że niedobra – i dwukrotnie więcej żelatyny. W przepisie poniżej podana jest ilość składników użytych przeze mnie, a w nawiasach są ilości, których użyję przy następnej szynce.
Domowa szynka parzona – skład:
✓ 1,5kg surowej szynki wieprzowej
✓ 2 litry wody
✓ 20 gramów soli peklowej (następnym razem użyję 30 gramów)
✓ główka czosnku
✓ 2 łyżeczki żelatyny (następnym razem dam 3 łyżeczki)
✓ przyprawy: po 10 kulek ziela angielskiego i jałowca, kilka liści laurowych, po dwie łyżeczki rozmarynu, tymianku pieprzu mielonego, papryki słodkiej.
Domowa szynka parzona – przygotowanie:
Zagotować 2 litry wody, wsypać wszystkie przyprawy oprócz żelatyny i soli peklowej, dodać czosnek i gotować na wolnym ogniu 20 minut – rozmaryn i jałowiec zmiażdżyłem w moździerzu. Po wystudzeniu dodać sól peklową. W międzyczasie pokroić szynkę na mniejsze kawałki i powykrawać ścięgna, tłuszczyki etc. Ułożyć mięso w marynacie tak żeby nic nie wystawało ponad poziom solanki – można przycisnąć talerzykiem – i wynieść do zimnego pomieszczenia na 2 doby (następnym razem wieprzowinę będę peklować co najmniej 5 dób). Po zapeklowaniu czas na parzenie. Przygotować pół szklanki wody z żelatyną. Do szynkowara włożyć worek, w worku ciasno poukładać kawałki osuszonego mięsa przelewając po trochę roztworem żelatyny. Na koniec założyć dekielek ze sprężynką, zamknąć szynkowar i wstawić do garnka. Zalać wodą i gotować, a właściwie parzyć przez 3 godziny w temperaturze nie przekraczającej 90°C, czyli na bardzo małym ogniu, tak żeby woda nawet nie pykała. Po zagotowaniu wynieść szynkowar do zimnego pomieszczenia i poczekać z otwarciem do całkowitego wystygnięcia.
Tak przygotowaną szynkę można zapakować próżniowo i zabrać w trasę.
Smacznego.
Moje pomysły na jedzenie w trasie. Czasem zaskakujące – niektórzy mówią o nich „bieda” – czasem bardzo proste, czasem skomplikowane, ale zawsze dużo lepsze od gotowców typu ADR ze sklepu.
Nazywam się Marcin Marek Kucharzyk, jestem zawodowym kierowcą i amatorskim kucharzem.