Dawno nie było nic ze słoików w trasę, więc dziś na pierwszy ogień idzie gulasz segedyński z rozbratla wołowego. Jak już się kiedyś przekonałem przy okazji gotowania gulaszu węgierskiego, nie jest łatwo znaleźć ten jeden, jedyny prawdziwy przepis na popularne danie węgierskie, więc pewnie przepis z którego skorzystałem i odrobinę podrasowałem, też nie jest w stu procentach oryginalny. Zaczerpnąłem go ze strony gzikipyry.pl. Moja modyfikacja polegała na tym, że zamiast oleju użyłem słoniny, z której wytopiłem smalec i zrobiłem grube skwarki, a także nie dodałem przecieru pomidorowego i śmietany.
Gulasz segedyński z wołowiny – skład:
✓ 60 dkg rozbratla wołowego
✓ 15 dkg słoniny
✓ 30 dkg boczku wędzonego
✓ 3 duże cebule
✓ 3 ząbki czosnku
✓ 50 dkg kapusty kiszonej
✓ mała porcja rosołowa i jarzyna na bulion
✓ węgierska pasta z ostrej papryki, np. Csípős Piros Arany
✓ przyprawy: tymianek, słodka i ostra papryka, sól, kminek mielony.
Gulasz segedyński z wołowiny – przygotowanie:
Z porcji rosołowej i jarzyny ugotować około litr bulionu, następnie odcedzić. Można pominąć gotowanie bulionu i zamiast niego użyć czystej wody, ale smak gulaszu będzie trochę słabszy.
Słoninę pokroić w grubą kostkę i wytopić na smalec i złote skwarki. Na tym podsmażyć wołowinę pokrojoną w kostkę. Gdy wołowina będzie podsmażona z zewnątrz, dodać pokrojony w paski boczek wędzony i dalej smażyć kilka minut. Dodać cebulę pokrojoną w ćwierć plasterki i smażyć następne 10 minut – pod koniec dodać drobno posiekany czosnek. Po tym zdjąć patelnię z ognia i dodać przyprawy: 1 łyżeczkę tymianku i po 2 łyżeczki mielonego kminku, słodkiej i ostrej papryki. Wszystko podlać połową bulionu, zamieszać i gotować pod przykryciem 30 minut. Następnie dodać kapustę kiszoną, którą warto odcisnąć z kwasu, pokroić i wypłukać. Kwas odlać do szklanki i zostawić na później, jeśli okaże się, że kapusta została za mocno wypłukana. Dodać dwie łyżki przecieru z papryki i całość dusić na wolnym ogniu do zmięknięcia kapusty i mięsa. Na koniec posolić do smaku.
Smacznego.
Moje pomysły na jedzenie w trasie. Czasem zaskakujące – niektórzy mówią o nich „bieda” – czasem bardzo proste, czasem skomplikowane, ale zawsze dużo lepsze od gotowców typu ADR ze sklepu.
Nazywam się Marcin Marek Kucharzyk, jestem zawodowym kierowcą i amatorskim kucharzem.